Rozdział IX: Oficjalnie.



                Kiedy obudziłem się następnego dnia, poczułem, że leżę w łóżku zupełnie sam. Przetarłem zaspane oczy i z westchnieniem opadłem z powrotem na poduszkę. W sercu miałem cichą nadzieję, że Taylor będzie leżała obok mnie, a po przebudzeniu zobaczę jej słodki uśmiech, a nie puste miejsce. Zamknąłem oczy i przypominałem sobie to, co się wczoraj stało, i nagle zrobiło mi się wstyd, bo zrobiłem jej aferę o nic.
                Wstałem, kierując się do kuchni, w której miałem nadzieję ją zastać. Byłem nieco zdezorientowany, nie wiedziałem jak się zachować. Kiedy ją zobaczyłem, w mojej koszulce, która nie zakrywała zbyt wiele jej nóg, oparłem się o futrynę i obserwowałem ją w ciszy. Uśmiechałem się, bo wyglądała pięknie. Zakradłem się za jej plecami i położyłem dłonie na jej biodrach, a brodę ułożyłem na jej ramieniu.
- Cześć. - mruknąłem cicho do jej ucha. Przekręciła głowę i otarła policzkiem o mój nos.
- Kawy?
- Chętnie. - odpowiedziałam, chcąc czy nie, musiałem też odsunąć się od niej, co nie podobało mi się do końca. Upiłem łyk kawy i oparłem się ramionami o blat. Otworzyłem swój notes i spojrzałem, jakie mam na dzisiaj plany - studio, do którego pierwszy raz nie miałem ochoty wchodzić. Na szczęście zostały dwie piosenki do nagrania, please be mine i fall. Westchnąłem i odrzuciłem notes na bok, z nad kubka spojrzałem na Tay, która jak by nigdy nic się nie stało, przeglądała poranną gazetę. Odsunąłem jej gazetę i spojrzałem w jej oczy, unosząc jedną brew.
- Co?
- Nie, nic. - mruknąłem i nachyliłem się nad stołem, chcąc pocałować jej pełne usta, jeszcze zaczerwienione od wczorajszej pomadki; położyła jednak palec na moich ustach, czym zbiła mnie z tropu.
- Nie całuje się nie swoich dziewczyn. - uśmiechnęła się, a ja natychmiast zrozumiałem, o co chodzi.
- Ma być oficjalnie? - zapytałem wstając od stołu.
- Ale co?
- Nasz związek. Mam na myśli, czy mam oficjalnie cię o to zapytać?
- A czy ktoś, coś mówił? - zagryzła wargę i odwróciła się na pięcie, specjalnie dodając więcej rozmachu swoim ruchom. Zaśmiałem się pod nosem i ułożyłem w głowie plan, który wprowadzę w życie po wyjściu ze studia.

                Nie wiem o kim myślałem, nagrywając w studiu kolejną piosenkę. Czy była to Miley, czy Taylor, czy moja przyjaciółka Demi, to nieważne. Tego dnia zaabsorbowany byłem osobą Swift. Uśmiechałem się na samą myśl o spotkaniu z nią wieczorem. Po nagraniu pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem, zarzucając torbę na ramię. Spojrzałem na zegarek – wpółdo szóstej, zagwizdałem więc na taksówkę, która zawiozła mnie pod studio programu, w którym występowałem dziś na żywo. Na miejscu kazali mi przebrać się w czarną koszulę i spodnie od garnituru, posypali mi czymś twarz, nie mam pojęcia dlaczego. Byłem zestresowany i nerwowo zacierałem ręcę, przed wejściem na wizję.
- Czym się denerwujesz, Nick? – zapytała Linda, zanim jeszcze jechaliśmy na żywo.
- Nie denerwuję się. – zaprzeczyłem, czując, że jej tym nie przekonałem. Pokiwała głową z uśmiechem i spojrzała na swoje zapiski. Nim zauważyłem, transmisja rozpoczęła się, a ja byłem zasypywany kolejnymi pytaniami.
- Przyjechałeś do Nowego Jorku nagrać koncert akustyczny, powiedz nam, czy będą tam jakieś nowe utwory?
- Nowe, tak, konkretnie to jeden, który napisałem będąc jeszcze w domu, na krótko przed wyjazdem.
- Czy możesz zdradzić nam jakieś szczegóły? – zapytała, a ja dokładnie nie wiedziałem, co powiedzieć. Nie chciałem, tego dnia, nie chciałem wkraczać w temat Miley, nie teraz.
- Myślę, że po usłyszeniu tego utworu, postawicie się na moim miejscu, poczujecie wszystkie emocje, które mną kierowały, po pewnym zdarzeniu w moim życiu. Powiem tylko, że tytuł roboczy piosenki to Broken Strings.
- Zerwane struny, - podsumowała – myślę, że każdy z nas wie, o jaki szczególny moment chodzi.
- To już nieważne. Stara historia. – postanowiłem zmienić temat i uśmiechnąłem się lekko.
- O, - reporterka wydała z siebie przeciągły odgłos. – Nicholasie, czy w twoim życiu pojawił się ktoś nowy?
- Nie powiedziałbym, że nowy. Ta osoba była przy mnie od wielu miesięcy. Wspierała mnie, słuchała tego, co mam do powiedzenia i nie krytykowała. Dla wyjaśnienia, nie chodzi mi o ciebie, Marshall. – palcem wskazałem w obiektyw kamery, bo wiedziałem, że mój przyjaciel to ogląda. – Ta dziewczyna od zawsze była moją przyjaciółką. Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę, kim dla mnie naprawdę jest. Dlatego dzisiaj, mając was wszystkich za świadków, chciałem zapytać – ponownie spojrzałem w kamerę – czy zostaniesz moją dziewczyną, Taylor? – tłum wydał z siebie odgłos podobny do bajkowego aww, a ja nie mogłem przestać się uśmiechać. Już nie mogłem się doczekać powrotu do domu.
- Myślę, że panna Swift nie odrzuci twojej propozycji, Nick, bądź spokojny. Przecież każda z nas zgodziłaby się by być twoją. – reszta wywiadu przebiegła w spokoju, bez konkretnych, osobistych pytań. Przez cały ten czas, nie zastanawiałem się, jak świat zareaguje na moje pytania. Jak zareaguje Miley, ale szczerze, miała przecież Liama, nie powinienem jej obchodzić.
                Przed powrotem do domu, wstąpiłem do barku, na szklankę whiskey. Chciałem odsapnąć chwilę od szumu, którego robiłem, twitter i inne portale szalały, a ja potrzebowałem chwili dla siebie. Oparłem się o bar i mieszałem whiskey, kiedy barmanka stanęła przede mną, zapewniając mnie, że na pewno się zgodzi i puściła oczko na odchodne. Myślałem, że dzisiejszego dnia nic już nie zmieni mojego humoru, ale gdy obróciłem się na krześle, pożałowałem tego, że wszedłem akurat tutaj. Nie zauważyłem go od razu, ale burza czerwonych włosów jego partnerki, przyciągała ciekawski wzrok. Najpierw obok niej zauważyłem wielkiego faceta, światło tam było przyciemnione, ale gdy nachylił się i sięgnął po drinka, rozpoznałem w nim jej nowego chłopaka. Widocznie bawił się świetnie, gdy zostawiał swoją dziewczyną w domu samotną, stęsknioną. Przez chwilę nasze spojrzenia skrzyżowały się, po czym on powrócił do swojej partnerki, a ja złapałem torbę i wyszedłem. Przed pubem kopnąłem ze złości w przydrożny śmietnik, jak mógł jej to robić? Gdybym to ja był jej facetem, spędzałbym z nią każda możliwą chwilę.
                Taksówka podwiozła mnie pod sam hotel, jednak ja czułem, że potrzebuję jeszcze kilku minut. Żeby się uspokoić, poszedłem wzdłuż ulicy, szukając kwiaciarni. Znalazłem ją kilkaset metrów dalej, więc powolnym spacerem, całkowicie spokojny wróciłem do domu. Otworzyłem drzwi i zsunąłem torbę z ramienia, kiedy usłyszałem za sobą tupanie, a gdy odwróciłem się – Taylor wpadła wprost w moje ramiona. Jej oczy mówiły mi, że oglądała wywiad, nim wydusiłem z siebie cokolwiek, całowała już moje usta. Delikatnie, namiętnie, sam nie wiem jak to było, ale pasowało mi. Podniosłem ją jedną ręką, w drugiej wciąż trzymając bukiet czerwonych róż. Poczułem coś mokrego na swoich policzkach i kiedy odstawiłem ją na ziemię, zobaczyłem, że płacze.
- Co się stało?
- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. – przytuliła mnie, wpasowując twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Mam coś dla ciebie. – szepnąłem do jej ucha i zza pleców wyciągnąłem bukiet kwiatów. Złapała je i podstawiła po nos, a kiedy je wąchała, zamknęła oczy i uśmiechnęła się.
- Dziękuje. – ucałowała moje usta jeszcze raz. – Wstawię je do wazonu.
                W tej chwili powinienem myśleć tylko o Taylor, ale wciąż wracałem do tego, co widziałem. Zastanawiałem się, czy mam jej o tym powiedzieć, czy zachować to dla siebie. Co mogłaby czuć po tej wiadomości? Jak będzie się czuć, gdy dowie się o tym z gazet? Kto przy niej będzie? Kto jej pomoże? Do kogo sama się zwróci? Do mnie?
                Zjadłem z Taylor kolację, po czym razem położyliśmy się w łóżku. Objąłem ją i patrzyłem jak zasypia, przyrzekając samemu sobie, że nigdy jej nie skrzywdzę. Sam nie mogłem zasnąć, więc po cichu wyślizgnąłem się z łóżka i usiadłem przy stole w kuchni, przed sobą kładąc pustą kartkę i ołówek. Zacząłem pisać piosenkę, w której znowu wracałem do chwil spędzonych z Miley, jednocześnie myślałem o Taylor i o Liamie, miałem nadzieję, że choć przez chwilę dbał o nią, tak jak powinien.

Chcę, żebyś wiedziała:
Mam nadzieję, że on kupuje Ci kwiaty i trzyma Cię za rękę.
Oddaje Ci cały swój czas, kiedy ma szansę.
Zabiera na każdą imprezę, bo pamiętam jak bardzo kochasz tańczyć.
Robi te wszystkie rzeczy, które ja powinienem był robić, kiedy byłem Twoim mężczyzną.

***
Miałam zawiesić, ale wykorzystałam swoją chorobę i napisałam kolejny rozdział. Dopiero teraz dotarło do mnie, że w klasie maturalnej jest naprawdę ciężko! Więc z góry przepraszam, ale rozdziały będą pojawiały się rzadko, chyba, że wolicie, żebym zawiesiła bloga. 
Mam nadzieję, że pod tym postem wypowiedzą się wszystkie osoby, które czytają bloga, to dla mnie dość ważne. 

6 komentarzy:

  1. A mi się podoba! Mam nadzieję, że go nie zawiesisz!
    Potwierdzam, w klasie maturalnej jest ciężko, jednak już w lutym/marcu jest pełen lajt! I pamiętaj, matura i egzamin zawodowy nie jest taki straszny jak mówią. Widzę to po sobie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że nie zawiesisz bloga!!! :c
    A co do rozdziału to podoba mi się, ale jak już mówiłam nie lubię Taylor i Nicka razem. Wyczekuję z niecierpliwością na sceny Niley, bo jak dla mnie to para idealna. <3 I cicho wierzę, że wrócą do siebie u Ciebie w opowiadaniu jak i w prywatnym życiu. <3
    Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie informuj Mnie dalej oczywiście i rozdział cudowny<3. Błam w niebie czytajac go *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. za bardzo nie mam co napisać bo bardzo mi się podobało jak zwykle, jedynie mam nadzieję, że jednak będziesz znajdywała czas na pisanie bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Morrisona, uwielbiam Marsa i przede wszystkim - uwielbiam Nicka. Bardzo bym chciała żeby ułożył sobie życie z Tay, a z drugiej strony to praktycznie pewne, że tak się nie stanie. W ogóle współczuję mu tej sytuacji, bo nie wiedziałabym co zrobić na jego miejscu. Chociaż mówią, że lepsza jest najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo. Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie - [love-like-in-romance] [ill-be-another-mistake] [sila---umyslu] [planned-by-nobody] :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, Nickowi nalezy się szczęście. Martwi Mnie tylko, że az tak przejmuje się Miley i ma przez to watpliwosci co do swoich uczuc do Tay:(

    OdpowiedzUsuń