Rozdział VII: Wyglądała niesamowicie seksownie.


                Nowy Jork potrafił wpływać na człowieka i jego uczucia. Sprawiał, że raz byłeś pełen melancholii, kiedy obserwowałeś z góry panoramę miasta, drugi raz natomiast miałeś ochotę na dziką imprezę wśród nieznanych ci osób. Ja zdecydowanie byłem gdzie indziej, być może pomiędzy tymi dwoma odczuciami. Swoje myśli koncentrowałem na nagrywaniu i spotkaniach z wpływowymi ludźmi. W tym mieście pracowało się zupełnie inaczej niż w LA, a tym bardziej inaczej niż w Wyckoff. Sprzęty były innej klasy, ludzie zachowywali się jakby przychodzili się bawić, a nie pracować. Nowy Jork zdecydowanie mieszał nam wszystkim w głowach.
                Ziewnąłem przeciągle i z jękiem podniosłem się z łóżka. Pisałem wczoraj do później nocy, a dzisiaj miałem stawić się w studiu na nagraniu. Włączyłem ekspres i w oczekiwaniu na kawę, oparłem się o blat, spoglądając przez szyby apartamentowca. Zastanawiałem się, co pomyślą o nowej piosence, której nie słuchał nikt oprócz mnie i która nie doczekała się jeszcze swojej premiery. Zacisnąłem usta, bo stresujący głosik dostał się do wnętrza mojej głowy. Chciałem wykonać tą piosenkę na koncercie akustycznym, bo jest moja i tylko moja, ale kto wie – może im się nie spodoba? Podrapałem się po łopatce i sięgnąłem po kubek z parującą kawą. Odrzuciłem negatywne skojarzenia i w myślach postanowiłem sobie, że ta piosenka będzie nagrana i koniec.
                Poczułem na plecach dotyk ciepłych dłoni i odwróciłem się z uśmiechem w kierunku Swift. Stała tam przede mną w przydługiej koszulce, nieumalowana i z zaspanymi oczami, a ja omal nie zakrztusiłem się swoją kawą, bo wyglądała jak anioł i pierwszy raz zobaczyłem kogoś takiego w mojej przyjaciółce. Zaproponowałem jej kubek kawy i podając go, ucałowałem jej policzek na powitanie, po czym ni z tego, ni z owego przytuliłem ją do siebie i staliśmy objęci przez dobre kilka minut. Kiedy już wypuściłem ją ze swoich ramion, uśmiechnęła się i oboje zapadliśmy w wir porannej rozmowy, o wszystkim i o niczym. Wszystko jednak skupiało się wokół gali, na której dzisiaj mieliśmy się pojawić.

                Zarzuciłem torbę na ramię i pożegnawszy się z Taylor, wyszedłem z apartamentu, aby zaraz wsiąść do taksówki, która zawiezie mnie do studia. Podałem adres kierowcy i oparłem się wygodnie o siedzenie, przyglądając się uważnie okolicy, którą obecnie mijaliśmy. Czasem moje myśli krążyły wokół niej, ale tylko przez chwilę, kilka minut dziennie. Przed snem powtarzałem sobie, że jest już dobrze, że powoli zapominam, ale na drugi dzień, zastanawiałem się co u niej, jak się czuje, jak jej się z nim układa, a gdy ktoś wypowiadał jej imię… Szalałem, odpływałem, uciekałem do wspomnień. Bo tak działała na mnie miłość do niej, choć wszystkim dookoła mogłem mówić co innego. Tak, jestem facetem i powinienem być silny, ale jestem zraniony i moją jedyną terapią jest muzyka, dlatego będąc tu przez te kilka dni, napisałem już nowe piosenki, w których zawarłem wszystkie uczucia kłębiące się we mnie. Zeszyt chowałem, bo nie chciałem, żeby kiedykolwiek wyszło to na jaw, a przynajmniej musi to zaczekać do chwili kiedy będę gotowy, o ile będę.
                Wysiadłem przed wytwórnią i ledwo przebiłem się przez tłum paparazzich, w którym czułem się dość dziwnie, bez swoich braci u boku. Pozwoliłem im na kilka zdjęć, po czym zniknąłem za szklanymi drzwiami. Wziąłem kilka głębokich oddechów i wszedłem do biura. Przywitałem się z zebranymi i skierowaliśmy się do studia. Dałem wszystkim kartki z wydrukowanym tekstem i pełen wiary w piosenkę, czekałem na opinię o niej. Kiedy spojrzałem na głównego producenta, wiedziałem, że coś jest nie tak, i nie czekałem długo na okazję, by się o tym przekonać.
- To piosenka na duet, Nicholasie. – stwierdził i położył tekst przed sobą, kilka innych osób pokiwało zgodnie głową, a ja poczułem się, jak ugodzony nożem prosto w serce.
- Nie zgadzam się, to moja piosenka i nagram ją sam.
- Nicholas…
- Z całym szacunkiem, ale w żadnej innej mojej piosence nie ma tylu uczuć, ile zawarłem w tej. Wszyscy tu wiemy, jak wpłynęło na mnie rozstanie z dziewczyną, a ta piosenka to spowiedź moich uczuć, to wszystko co mam, dlatego proszę, dajcie mi szansę. – zrobiłem pauzę, ale kiedy żaden z nich się nie odzywał, postanowiłem zaproponować im ultimatum. – Jeżeli ta piosenka nie wyjdzie mi na nagraniu, to po prostu ją wytniemy, albo sam, albo w ogóle. Wierzę w nią.
- A ja wierzę w ciebie. – usłyszałem z konta pokoju i obróciłem się w tamtą stronę, stała tam młoda kobieta, która uśmiechała się teraz do mnie. – i wierzę w tą piosenkę, może być przełomem w twojej karierze, Nicholasie, a my będziemy zaszczyceni, jeśli przyczynimy się do tego, prawda panowie? – zwróciła się do mężczyzn na kanapie, podczas gdy prezes wytwórni wstał i uścisnął mi rękę.  
- To była tylko próba, Nick. – uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. – Widzimy ile ta piosenka dla ciebie znaczy i chcieliśmy zobaczyć, jak daleko posuniesz się dla niej, dlatego nagraj ją i pisz dalej, bo dawno nie widziałem kogoś tak uzdolnionego. Mam nadzieję, że terapia muzyką ci pomoże. Do zobaczenia. – odetchnąłem z ulgą i miałem ochotę śmiać się z numeru, jaki mi wywinęli. Ostatecznie jednak, cieszyłem się, że dostałem szansę i mogłem nagrać, co tylko chciałem.

                Stojąc za szybą, przed mikrofonem i nieznanymi mi ludźmi, emocje huczały zarówno w moim ciele, jak i umyśle. Wiem, że muszę być profesjonalny, ale kiedy nagrywałem Broken String i wczułem się w jej słowa, czułem, że mój głos drży i miałem ochotę się popłakać. Czułem się bezbronny i skrzywdzony, jakbym wcześniej nie doświadczał tych uczuć, teraz były one wzmożone. Dokończyłem ostatnie wersy, a oni stali, tak jakby czas się zatrzymał. W końcu dali mi znak, że nagranie zostało zakończone, a ja w spokoju mogłem wyjść ze studia.
- Byłeś wspaniały, Nick. – po raz kolejny usłyszałem ten kobiecy głos. – Dobrze, że stanęłam po twojej stronie.
- Tak, dziękuję za to. – uśmiechnąłem się. – Serio było dobrze?
- Było idealnie. – zapewniła mnie i chwyciła pod ramię, razem wyszliśmy ze studia i wędrowaliśmy przez korytarze, aż do windy. – Chciałabym, żebyś napisał jeszcze jedną piosenkę, jeśli to możliwe. Wtedy moglibyśmy pomyśleć o kontrakcie z tobą. Nie wiem czy wiesz, ale twoja muzyka, słowa, przemawiają do ludzi i chcielibyśmy zatrzymać cię tutaj, jeśli będzie to możliwe. Co o tym myślisz? – zwróciła się do mnie, sprawiając, że myślami powróciłem do życia i zatrzymałem się.
- Myślę, że muszę nad tym pomyśleć. – mruknąłem po chwili, co spotkało się z cichym chichotem. – Pracuje z braćmi, nie mogę od tak odejść.
- Rozumiem, chcę tylko żebyś wiedział, że będziemy czekać na twoją decyzję. Wiesz, Nicholasie, Nowy Jork pozwala na spełnienie najmniejszych marzeń, nie chciałbyś nagrać solowej płyty? Naprawdę, nigdy o tym nie myślałeś?
- Myślałem, ale nigdy nie na poważnie.
- A, szkoda. – przejechała ręką po moim ramieniu i wysiadła z windy, a ja oszołomiony jechałem dalej w dół. Nie chciałem o tym teraz myśleć, byłem zaskoczony ich propozycją i na pewno nie myślałem trzeźwo, ale czy powinienem od razu skreślać ten pomysł?

                Wróciłem do mieszkania kompletnie padnięty, zbliżał się wieczór, a ja nie zdążyłem jeszcze zjeść niczego porządnego. Pierwsze swoje kroki skierowałem do telefonu i poprosiłem o obiad dla dwojga, pomyślałem, że Taylor chętnie zje ze mną. Kiedy jednak ją zawołałem, odpowiedziała mi głucha cisza. To dziwne, bo nie wspominała nic o tym, jakoby miała gdziekolwiek wyjść. Wzruszyłem ramionami i zrzuciłem z siebie bluzę, bluzka powędrowała w kąt pokoju, a spodnie zamieniłem na krótkie spodenki. Podziękowałem za obiad i zabrałem się za jedzenie go, kiedy przerwało mi pukanie do drzwi. Przełknąłem resztki jedzenia, które miałem w ustach i otworzyłem drzwi, wpuszczając do środka kilkoro ludzi odpowiedzialnych za mój strój na dzisiejszej gali i osoby, które miały sprawić, żeby moja twarz nie świeciła się w świetle reflektorów. Nienawidziłem tego, naprawdę, ale jakoś musiałem przecierpieć.
- Pod prysznic, już. – dostałem swoje pierwsze polecenie i chcąc, czy nie, poszedłem do łazienki i stanąłem pod natryskiem gorącej wody. Umyłem się, wytarłem i wróciłem do pokoju po garnitur, który założyłem chwilę później. Następnie sztab ludzi zaczął zajmować się moimi paznokciami, włosami, twarzą, dosłownie wszystkim, a ja poczułem się jak typowy, sklepowy manekin, bo przecież potrafiłem ubrać się sam, nie jestem w końcu babą i nie potrzebuję dziesiątek osób do pomocy.

                Stanąłem na ściance w czarnym garniturze i uśmiechałem się do zdjęć. Czasem podchodziłem do fanów i dawałem im autografy, bądź udzielałem krótkich wywiadów na czerwonym dywanie. Spojrzałem na chwilę w bok i wróciłem do rozdawania autografów, kiedy uświadomiłem sobie, co zobaczyłem i obróciłem głowę kolejny raz. Oniemiałem i przysięgam, że coś przewróciło się wewnątrz mojego ciała. Taylor… Zabrakło mi słów, żeby opisać to, jak pięknie wyglądała. Długa, czerwona suknia tym razem mi nie przeszkadzała. Dzisiaj ten kolor dodawał jej charakteru. Wyglądała niesamowicie seksownie, i ta myśl przestraszyła mnie, jednak przełknąłem gulę w gardle i podszedłem do niej. 


***
Jejku, tak bardzo was zawiodłam, że aż mi wstyd. Nie pisałam bo szkoła, bo praktyki, bo moje rodzeństwo miało komunię... Mam dużo powodów, ale po prostu się opuściłam... Mam nadzieję, że kolejny uda mi się napisać szybciej, trzymajcie za mnie kciuki po zmierzam w kierunku średniej 4.0 w trzeciej klasie technikum, co jest dla mnie sporym powodem do dumy :D

Jeszcze raz przepraszam, i do napisania! 

6 komentarzy:

  1. Cudowny<3 Jak zawsze z resztą;)
    Ja chcę aby Nick i Tay byli razem. Byliby cudowną parą:) Mam nadzieję, że tak będzie;)
    A co do średniej to powiem Ci, że czym wyższa klasa, tym wyższa średnia;p Więc trzymam kciuki;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie rozdział jest świetny jak zwykle, ale błagam NIE TAYLOR! Ona nie może podobać się Nickowi! :D Czekam z niecierpliwością na kolejny! <3 ~ Camille.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że Miley wygryzie Swift, nie cierpię Taylor brrr. Wspaniały rozdział, czekam na więcej *__*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się :) I intryguje mnie czy w relacjach Nicka i Taylor coś się zmieni. Jak dla mnie pasują do siebie bardziej jako przyjaciele, ale jestem ciekawa co nowego wymyślisz :) Może to jakiś sposób na to by Nick zapomniał o Miley? Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się dużo szybciej :) Pozdrawiam i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja choć lubię Tay, nie wyobrażam sobie, by była z Nickiem. Oni po prostu do siebie NIE pasują!
    Z resztą nie sądzę, by długo byli razem. W końcu jest to opowiadanie bardziej o Miley i Nicku, więc Cyrus i tak prędzej czy później wygryzie Swift :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie mi rozdział bardzo się podoba i wcale nie nie zawiodłas, wręcz przeciwnie;***. Mam coraz większa ochote na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń