Rozdział XVI: Zniszczyłaś mnie, a pomimo tego, jakaś cząstka mnie wciąż cię pragnie.



            Obudziłem się w swoim łóżku, głowa pulsowała z bólu, a oczy nie chciały otworzyć się ze zmęczenia. Ostrożnie podniosłem się z łóżka i zmusiłem swoje nogi do zrobienia kilku kroków w stronę łazienki. Ociężale pozbyłem się swoich ubrań i stanąłem pod strumieniem wody, który spływał po moim ciele. Myślałem o wczorajszym wieczorze i byłem zdezorientowany. Westchnąłem, sam nie wiedząc co robić i zamknąłem oczy, a dłonie oparłem o zimną kabinę. Pokręciłem głową. Ktokolwiek powiedział, że miłość jest łatwa, nie mógł mylić się bardziej.
            Snułem się po domu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Kevin i Joe pojechali gdzieś razem, a czas do urodzin Taylor dłużył mi się niemiłosiernie. Nie pojadę przecież do niej teraz, prawdopodobnie i tak bym jej nie zastał. Sukienki, spódniczki, szminki – na pewno to teraz zajmuje miejsce w jej głowie.
            Opadłem na kanapę i podłożyłem ręce pod głowę. Uśmiechnąłem się lekko, wciąż czując mrowienie na swoim ciele. Przypomniałem sobie jej ręce błądzące po moich plecach i ledwie powstrzymałem się od sięgnięcia po telefon. W głowie zahuczały mi słowa Marshalla. Albo będziesz z nią, albo z nikim. Przełknąłem gulę, która pojawiła się w moim gardle. Nabrałem przekonania, że trafił w sedno sprawy. Powinienem rozstać się z Taylor. Powinienem zrobić to najszybciej jak mogę… Ale nie dzisiaj, nie w dzień jej urodzin. Przełożyłem ramię nad głową i oparłem je na oczach, chcąc zasłonić się przed wszystkimi, ale najbardziej przed myślami, że zranię dziewczynę, która nigdy nie była niczemu winna.

            Zerwałem się z kanapy, słysząc donośne pukanie do drzwi. Przetarłem zaspane oczy i potknąłem się o dywan, zanim do nich doszedłem. Pociągnąłem za klamkę i zamarłem, widząc ją z trudem przełykającą łzy, a za nią tłum fotografów, bezlitośnie strzelających fotki. Złapałem ją za rękę i wciągnąłem do domu, zamykając drzwi na klucz.
- Co się… - nie dokończyłem, bo bez słowa wpadła mi w ramiona, które trzęsły się wraz z jej płaczem. Spanikowałem, bo nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Otwierałem usta kilka razy, ale nie przeszło przez nie ani jedno słowo. Co mogłem powiedzieć, skoro nie wiedziałem nawet, co się stało?
            Z każdą mijającą chwilą, jej płacz na zmianę słabł i rósł w siłę. Gładziłem ją po plecach, mając brodę opartą na jej głowie. Objęła mnie mocniej w pasie.
- Liam mnie zdradził. – wyszeptała. – Właściwie zdradzał, przez kilka tygodni.
Przycisnąłem ją do siebie mocniej, mogłem się domyśleć, że o to chodzi.
- Wiem, że to boli, ale nie płacz już, proszę. – szepnąłem zamykając oczy. – On nie jest tego wart.
- Jest. – wydała z siebie gardłowy dźwięk, coś pomiędzy szlochem, a śmiechem. Pokręciłem głową.
- Nie chcę cię widzieć w takim stanie. – powiedziałem, na co odsunęła się ode mnie, a ja natychmiast zatęskniłem za jej drobnym ciałem i ciepłem, które wytwarzała.
- Masz rację, nie powinnam była do ciebie przychodzić. Pójdę… Pójdę sobie. – pokiwała głową i już miała odchodzić, kiedy złapałem ją za rękę.
- Nie żartuj, nie o to mi chodzi. – zmarszczyła brwi, a kolejne łzy poleciały po jej policzkach. – Nie mogę patrzeć na to, jak cierpisz.
Pokiwała głową i delikatnie cofnęła rękę z mojego uścisku. Usiadła na kanapie, na której przed chwilą spałem.
- Byłam taka ślepa. Jak mogłam tego nie zauważyć… Dawałam mu wszystko, czego chciał, a on odpłacił mi się w taki sposób. – zakryła twarz dłońmi i ponownie zatrzęsła się w spazmie płaczu. Nie mogłem się ruszyć. Wiedziałem, że ją zdradza, widziałem go z tamtą dziewczyną, mogłem przewidzieć, że Miley w końcu się o tym dowie, sam chciałem jej powiedzieć… Usiadłem przy niej i cicho westchnąłem. – Przepraszam, że tak tu wtargnęłam… Nie wiedziałam, dokąd pójść. Chciałam do Demi, ale wychodzi gdzieś niedługo. Mogę… Mogę iść, jeśli tego chcesz. – spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami, w których czaiło się nieskończone morze łez i pokręciłem głową.
- Zostań. – ścisnąłem usta ze sobą, zostań na zawsze.
Pokiwała głową i spuściła wzrok na swoje splecione dłonie.
- Zabierał ją do Nowego Jorku, myślał, że się nie dowiem. – powiedziała po chwili. – Poświęcał jej cały swój wolny czas, podczas gdy ja siedziałam w domu i wypatrywałam go przez okno. – pokręciła głową. – Nie mogę uwierzyć, że nikt go nie nakrył… - przerwała i spojrzała na mnie, podczas gdy spuszczałem wzrok w dół, nie wiedząc w którą stronę go skierować. Kiedy zebrałem się w sobie i spojrzałem na nią, w myślach przygotowywałem się na najgorsze. Jej oczy mówiły mi wszystko. – Widziałeś go, prawda? – szepnęła zduszonym głosem. – Nie odpowiadaj. Byłeś tam przez dwa tygodnie, musiałeś go spotkać. – była przerażająco spokojna, aż ciarki przebiegły po moich plecach. Wstała i widziałem, jak trzęsą się jej ręce, skierowała się do wyjścia.
- Zaczekaj. Zaczekaj! – krzyknąłem za nią i uderzyłem ręką w drzwi, kiedy już je otwierała. – Nie mogłem ci powiedzieć, nie rozumiesz? Nie mogłem cię tak skrzywdzić. – pokręciłem głową. – Tak, widziałem go, ale odwróciłem się i błagałem, żeby to było przewidzenie.
- Oszukiwałeś mnie, Nick. Tobie jedynemu zawsze ufałam, a ty…
- Uwierzyłabyś mi? – zapytałem nie dając jej dokończyć. – Czy uwierzyłabyś mi, gdybym powiedział, że Liam cię zdradza?  
Nie odpowiedziała ani nie ruszyła się, wydawało mi się, że wstrzymała oddech.
- No właśnie i tyle mam z tego twojego zaufania. Jesteś nim tak zafascynowana, że nigdy byś mi nie uwierzyła. Nawet gdybym przyprowadził ci tę dziewczynę, a ona potwierdziła by moje słowa. – odpowiedziałem głośno.
- Ja po prostu…
- Wiem. Po prostu go kochasz, po prostu wierzysz w każde jego słowo i po prostu byłaś zaślepiona. Szkoda, że poświęciłaś tyle czasu komuś takiemu, jak on. – żal i gorycz wylewały się ze mnie podczas gdy powinienem jej współczuć. Podniosła na mnie swój wzrok.
- Tak działa miłość.
- Moja działa zupełnie inaczej. – wymruczałem zza zaciśniętych zębów.
- Pamiętam.
- Nie wiesz nawet, co ze mną teraz robisz. Powinienem układać sobie życie i zapomnieć o tobie, a wydaje mi się, że ciągle wracasz tylko po to, żeby zobaczyć jaki bałagan ze mnie zrobiłaś. Mam ochotę krzyczeć, kiedy cię widzę, ale moje serce szaleje za każdym razem gdy się pojawiasz. Byłem przekonany, że miłość jest piękna i wieczna, a ty zapewniałaś mnie o tym, a potem porzuciłaś. – przyparłem ją do drzwi i oparłem dłonie na wysokości jej głowy. – Zniszczyłaś mnie, a pomimo tego, jakaś cząstka mnie wciąż cię pragnie. – zbliżyłem się do jej ucha i wyszeptałem: - Prawda jest taka, że każdego dnia pociągasz mnie bardziej.
Nie mogłem oprzeć się jej rozchylonym ustom i bezwładnym ciele opartym o drzwi i pocałowałem ją. I choć to nieodpowiednie w tej chwili i w tym stanie, w którym oboje się znajdujemy, całuję ją dalej bez tchu. W końcu odpycha mnie swoimi drobnymi rączkami i łapie oddech, patrząc mi prosto w oczy. To chwila, w której wydaje się, że przekazuje mi jakąś wiadomość, ale moje ciało nie dopuszcza do siebie nic. Podchodzi bliżej i zarzuca mi ręce na szyje, po czym unosi głowę i wpija się w moje usta. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i zamknąłem oczy. Wiedziałem, do czego to prowadzi, ale nie mogłem się powstrzymać… i nie chciałem. Podniosłem ją, a ona oplotła moje biodra nogami. Wpadliśmy na szafkę, z której zleciały wszystkie zdjęcia. Oderwałem się na chwilę od niej i spojrzałem na szkody, potem przeniosłem wzrok na nią i oboje wybuchliśmy śmiechem. Z czułością spojrzałem w jej oczy i zauważyłem, że łagodnieje. Odgarnąłem włosy z jej ramienia i ustami wodziłem po jej szyi. Odrzuciła głowę to tyłu i wydała z siebie cichy jęk. Zacisnąłem dłonie na jej pośladkach, podniosłem ją i wniosłem po schodach, stopą pchnąłem za nami drzwi i ułożyłem ją na łóżku. Przejechała dłonią po moim policzku i uśmiechnęła się. Zjechała dłońmi po mojej klatce i brzuchu i pociągnęła za koszulkę, którą miałem na sobie. Wpatrywała się we mnie i ręką skubnęła moje włosy.
- Kocham te twoje loczki. – uśmiechnęła się. – Wolałam, jak były dłuższe.
- Tak? Ja nie. – złożyłem pocałunek na jej ustach, a dłońmi zacząłem rozpinać jej koszulę. Guzik po guziku, cały czas przypierając ją swoim ciałem.
- Nick, pospiesz się. – mruknęła, drapiąc paznokciami moje plecy. Mruknąłem i zwolniłem jeszcze bardziej. Pocałunkami zjechałem na jej dekolt i piersi, a stanik, który miała na sobie, wylądował na ziemi. – Oh, o mój Boże. – westchnęła, kiedy jeździłem po jej brzuchu ustami. Uśmiechnąłem się i rozpiąłem jej jeansy, nisko opuszczone na biodrach, one również podzieliły los koszuli i bielizny. Wspiąłem się wyżej i oparłem na ramionach, nisko opuszczony nad jej ciałem.
- Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też. – westchnęła, zjechała dłońmi na spodenki, które miałem na sobie i one również opadły gdzieś w kąt. Pocałowałem jej usta i delikatnie poruszyłem się, na co jęknęła i przyciągnęła mnie bliżej. Jej usta plątały się z moimi, a ciała splatały się w jedno. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, a jej piękno uderzało we mnie.
- Kocham cię, tak bardzo kocham. – szeptałem, zatracając się w niej.
- Też cię kocham. – jęknęła, zaciskając się wokół mojego ciała.
- Więc zostań ze mną.
- Zostanę.
Niczego więcej nie potrzebowałem. Z upływem nocy zatracaliśmy się w sobie bardziej i bardziej, a wyznania, które wypadały z naszych ust były tak prawdziwe, że to aż bolało. Im bliżej ranka było, tym mniej zapewnień z jej strony potrzebowałem. Wierzyłem, że do mnie wróci, a wiara w to wystarczyła, żebym uwierzył, że tego ranka słońce wstanie, a ja powitam je mając przy sobie miłość swojego życia. 


***

Uf, uf, gorąco :) Tak miało być... Tak powoli zbliżamy się do końca. 

Nie ukrywam, że jest mi przykro, jak mało osób docenia pracę, którą wkładam w opowiadanie. Szkoda, że mam tak mało czytających... Ale doceniam tych, co są i dziękuję. Jesteście wspaniali. <3

5 komentarzy:

  1. Kochanie to jest cudowne! Pięknie opisany rozdział, czytałam go i nie pamietam czy w ogóle oddychałam ;) Jednak nie to ważne, mam nadzieję, że Miley nie ucieknie rano i nie zostawi Nicka samego, oby wreszcie się to ułożyło. Szkoda mi tylko w tym bardzo Tay. Czekam na NN <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie się doczekałam! <3 Mam nadzieję, że teraz już wszystko się ułoży i 'będą żyli długo i szczęśliwie' haha! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne!!! <3 Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytała i jestem mega dumna i zła na siebie że tak późno. Jestem mega szczęśliwa że są coraz bliżej siebie, tylko co z Taylor ? Zresztą ona jest mało ważna ważne jest by oni byli szczęśliwi :)

    Em

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział, ach jak podniecająco ;d A co do tego to powiem, że masz o jedną czytającą więcej! :) pisz dalej, czekam z niecierpliwością na następny: )

    OdpowiedzUsuń