Impreza trwała, a ja choć nie
chciałem i zajęty byłem rozmowami z innymi, co chwila zerkałem w jej stronę.
Tego wieczoru wprost nie mogłem oderwać od niej wzroku, a to rozpalało moje
myśli i aż gotowałem się w środku swego ciała. Już nie dziwiłem się jej obsesji
na punkcie czerwonego koloru, widocznie doskonale zdawała sobie sprawę z tego,
w czym wygląda dobrze. Uśmiechnąłem się i przeprosiłem gościa, z którym
rozmawiałem, po czym wręcz skradając się podszedłem do niej.
- Hej. - zacząłem,
kiedy odwróciła się do mnie przodem. Miałem okazję ponownie przyjrzeć się jej,
tym razem dokładniej. Zauważyłem delikatne krągłości na jej ciele i na pewno
zaczerwieniłem się na myśl o nich. - Nie miałem okazji powiedzieć ci, jak
pięknie wyglądasz.
- Dzięki Nicky. - uśmiechnęła
się i złapała moją dłoń. - Jak ci się podoba?
- Nowy Jork, czy
gala?
- Hm, oba. -
zaśmiała się cicho i czułem, że kciukiem gładzi wierzch mojej dłoni, Miley
robiła to samo.
- Są... Są
wspaniałe. - odpowiedziałem po przełknięciu natłoku śliny. - Nigdy nie
spodziewałbym się tylu emocji, kiedy byliśmy z LA.
- Nie mogę się nie
zgodzić. - odparła z uśmiechem,- LA jest wspaniałe, ale Nowy Jork to zupełnie
inny świat. - puściła moją dłoń i przytuliła się, wtulając nos w zagłębienie
mojej szyi. Staliśmy tak przez chwilę, dopóki nie zauważyłem ludzi dosłownie
gapiących się na nas. Westchnąłem i odsunąłem się od Taylor, po czym odszedłem
pod byle wymówką. Nie chciałem, żeby zrobili z nas sensację, tym bardziej, że
nie było z czego. Być może bałem się jej reakcji, nie chciałem popsuć
swoich relacji z Cyrus, ale tak naprawdę, czym się przejmowałem?
Usiadłem przy barze i zamówiłem
kolejnego drinka, patrząc kątem oka jak Taylor tańczy w objęciach bliżej
nieznanego mi gościa. Ktoś zaśmiał się tuż obok mnie, więc spuściłem wzrok na
szklankę i przechyliłem ją, wlewając płyn do gardła.
- Wzbudza w tobie
zazdrość. - rozpoznałem głos wydobywający się obok mojego ucha i obróciłem się
świadom tego, kogo tam zobaczę.
- Dems. - bez
problemu wstałem i wziąłem dziewczynę w ramiona, nie widzieliśmy się, już nie
wiem od jakiego czasu, ale z pewnością trochę go było... - Co ty tu robisz?
- Poza
obserwowaniem ciebie to nic szczególnego. - zaśmiała się i trąciła mnie w
ramię. - A tak na serio to byłam akurat na miejscu, więc skorzystałam z
zaproszenia. - uśmiechnęła się ukazując mi rządek swoich równych zębów. Słynny
uśmiech Demi Lovato.
- Super cię
widzieć.
- Tak, ciebie też
Nicky. - machnęła ręką i zamówiła dwie wody, które zaraz stanęły przed nami. W
międzyczasie Demi odsunęła ode mnie szklankę z drinkiem, który miałem nadzieję
dokończyć. Mruknąłem pod nosem i spojrzałem na nią spod byka. - Zapijanie
smutków to niezbyt dobry pomysł, uwierz mi. - uśmiechnęła się gorzko i już
wiedziałem, że nie powinienem był robić tego na jej oczach.
- Przepraszam, samo
tak...
- Wyszło? - wpadła
mi w słowo. - Chcesz pogadać Nick?
- Nie, nie wiem,
Dems. - spojrzałem na nią, a w jej oczach zauważyłem coś w rodzaju troski. To
jedyna rzecz, której chciałem uniknąć, jeśli chodzi o Demi. Powinna martwić się
o siebie, a nie o mnie, to ona codziennie toczy walkę z całym światem. -
Zatańczysz? - postanowiłem sprytnie zmienić temat i wyciągnąłem rękę w stronę
blondynki. Wspólnie skierowaliśmy się na środek parkietu, gdzie przytuliła się
do mnie i ułożyła głowę na moim ramieniu. Mimowolnie zrobiłem to samo i
przyciągnąłem ją bliżej siebie, potrzebowałem czyjejś bliskości. Nawet nie
zauważyłem, kiedy moje usta otworzyły się i szeptałem do niej, bo nie chciałem,
żeby ktokolwiek inny dowiedział się o mojej słabości. Chciałem schować ją przed
całym światem.
- Próbowałem
zapomnieć, Demi, robiłem wszystko, ale ona ciągle wracała i zachowywała się,
jakby nic między nami się nie stało. Mówiła mi o Liamie, o rodzicach, o pewnych
sytuacjach i dotykała mnie, łapała za dłoń, głaskała po policzku... Mówiłem
sobie, że to koniec, ale...
- Ale to nigdy się
nie skończy. - dokończyła dobitnie. - Możemy wmawiać sobie, że z czymś
skończyliśmy, że już nie kochamy danej osoby, ale w głębi serca nadal nam na
niej zależy, bo byliśmy sobie pisani i oboje wierzyliśmy, że...
- To na zawsze. -
tym razem to ja wciąłem się w jej słowa. - Powiedz mi, Dems, czy można
zapomnieć o pierwszej miłości? Czy ja... Kiedykolwiek zapomnę? - po tym pytaniu
Lovato odchyliła głowę i spojrzała w moje oczy, po czym spuściła wzrok i
delikatnie pokręciła głową.
- Nigdy nie zdołamy
o nich zapomnieć. - odwróciła głowę i spojrzała na Taylor. - Ale możemy iść
dalej, Nick. Nikogo nie pokochasz tak, jak Miley, ale ktoś na pewno pokocha cię
bardziej niż ona i masz tę osobę obok siebie. Zastanów się, Taylor była obok
odkąd zaczęliście się spotykać, broniła cię, wspierała i była na każde twoje
skinienie. Nie sądzisz, że powinieneś dać szansę i jej i sobie samemu?
- Ale ja nie wiem,
czy czuję do Tay coś po za przyjaźnią, a nie chcę jej krzywdzić...
- Krzywdzisz ją
teraz, Nick. - ponownie spojrzała mi w oczy, w których malowało się zwątpienie.
- Dla dobra siebie samego i dla waszej przyjaźni, powinieneś zastanowić się nad
tym, co dzieję się między tobą, a nią. Spójrz, ona patrzy na ciebie z takim
uczuciem, jakiego ja nigdy wcześniej nie widziałam na oczy, a chciałabym... -
jej głos załamał się na moment. - Chciałabym, żeby ktoś patrzył tak na mnie.
- Dems...
- Nic mi nie jest,
- na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech, choć jej oczy wydawały się być
zupełnie gdzie indziej. - daj jej szansę, zrób to dla siebie. Zasługujesz na
bycie szczęśliwym. - po tych słowach odwróciła się i zniknęła w tłumie innych
tańczących, a ja zostałem sam z natłokiem myśli.
Skierowałem się do wyjścia na
zielony ogród i usiadłem na jednej z ławek, podpierając głowę na rękach. Czułem
się otumaniony i przytłoczony, sam nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć.
Taylor, Demi... W końcu nawet Joe zawitał do moich myśli. Jestem pewien, że to
o nim myślała, kiedy mówiła o swoich uczuciach. Nawet nie zauważyłem, kiedy
zrobiłem się zły, wściekły, na swojego brata, za to, że skrzywdził moją
przyjaciółkę. Z drugiej strony, dobrze, że zrobił to przed jej pójściem na
odwyk, gdyby zrobił to tuż po jej wyjściu... Potrząsnąłem głową i wstałem. Nie
widziałem nigdzie Taylor, pewnie poszła gdzieś z nim. Złapałem swoją marynarkę
i wyszedłem z imprezy, zapakowałem się do limuzyny, która miała zawieźć mnie do
apartamentu. Dziwne uczucia targały mną przez całą drogę, a gdy zastałem puste
mieszkanie, coś pękło...
W ciszy, pośród bałaganu,
którego narobiłem, czekałem na jej powrót. Minęła godzina, dwie, aż w końcu
drzwi skrzypnęły i weszła do środka. Uśmiechnięta od ucha do ucha, z rozmazaną
pomadką. Spojrzałem na nią kątem oka, w którym lśniły łzy.
- Gdzie byłaś? -
zapytałem, czym prawdopodobnie przywróciłem ją do realnego świata, bo rozejrzała
się dookoła i otworzyła usta ze zdziwienia.
- Ja? - zawahała
się. - To był Ed, Ed Sheeran. Co tu się stało Nick?
- Nic. - mruknąłem.
- Zupełnie nic.
- Nick...
- Co? - warknąłem,
stając przed nią twarzą. - Czego chcesz Taylor?
- Nie rozumiem. -
zmarszczyła brwi i próbowała złapać moją dłoń, którą szarpnąłem do tyłu.
- Przyszłaś na tę
imprezę ze mną, więc dlaczego, do cholery, spędziłaś wieczór z jakimś nowo
poznanym gościem?
- Nick, nie bądź
śmieszny! - tym razem jej głos zawtórował ponad moim. - Nie miałeś ochoty ze
mną tańczyć, odepchnąłeś mnie, a potem wolałeś spędzać czas z jakimiś
wpływowymi ludźmi, zamiast mnie! Co? Myślałeś, że będę stała i czekała, aż
łaskawie zwrócisz na mnie uwagę?
- Nie chciałem
robić z nas sensacji.
- Sensacji? Czy ty
słyszysz samego siebie? - spojrzałem w jej oczy, które wyglądały, jakby zaraz
miała wypłynąć z nich rzeka słonych łez. - Nie sądzisz, że spędziłam
wystarczająco czasu, patrząc na ciebie z boku? Nigdy, - zawiesiła głos. - nigdy
nie mogłam cię dotknąć, w taki sposób, w jaki bym chciała, nie mogłam cię -
przejechała palcami po moich ustach. - pocałować, ani być na tyle blisko, żebym
mogła rozpoznawać bicie twojego serca pośród innych osób.
- Tay... -
zacząłem, jednak przyłożyła palec do moich ust i spojrzała z natarczywością w
moje oczy.
- Kocham cię i myśl
sobie co chcesz, jednak gdybym ci nie powiedziała tego teraz, nie odważyłabym
się zrobić tego kiedy indziej. Myślę o tobie rano, kiedy się budzę, wieczorem,
kiedy kładę się spać i w ciągu całego dnia, w każdej jego sekundzie ty
zaplątasz moje myśli. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym, ale nie mogę przy tobie
dłużej być, jeśli nie czujesz tego samego… Bo moje serce cierpi, kiedy widzi w
jakim jesteś stanie. Powinieneś dać jej odejść, to jedyne wyjście. – złapała
dłońmi swoją sukienkę, minęła mnie i poszła do swojego pokoju, kiedy ja nie
byłem w stanie poruszyć się i stałem w miejscu, jak sparaliżowany. Ma rację, w
każdym słowie, które wypowiedziała, zgadzałem się w myślach. Nie kontrolowałem
tego co robię, moje nogi chyba same zaprowadziły mnie do jej pokoju, oczy
spojrzały, jak jej ciałem targa szloch, a usta odcisnęły się na jej policzku.
Ramionami zaś zamknąłem ją w swoim uścisku, tak, jakby zaraz miała mi uciec.
Szeptem odpowiedziałem na jej uczucia, palcem starłem łzy toczące się po jej
policzkach. Tak zasnęliśmy, przed tym jednak, przysiągłem sobie, że nie
skrzywdzę jej tak, jak skrzywdzono mnie.
***
Trochę się u mnie pokomplikowało, dlatego nie dodawałam rozdziału i można powiedzieć, że zapadłam się pod ziemię na prawie dwa miesiące. Teraz jest na szczęście o wiele lepiej, ale nadal nie mam ochoty rozmawiać o pewnych sprawach.
Jest mi strasznie przykro, bo znowu zawiodłam wszystkich czytających, obiecywałam rozdział szybciej, a sami widzicie... Przepraszam, następny naprawdę postaram się dodać szybciej.
***
Trochę się u mnie pokomplikowało, dlatego nie dodawałam rozdziału i można powiedzieć, że zapadłam się pod ziemię na prawie dwa miesiące. Teraz jest na szczęście o wiele lepiej, ale nadal nie mam ochoty rozmawiać o pewnych sprawach.
Jest mi strasznie przykro, bo znowu zawiodłam wszystkich czytających, obiecywałam rozdział szybciej, a sami widzicie... Przepraszam, następny naprawdę postaram się dodać szybciej.
Ogółem rozdział baaaaaaaaaardzo mi się podoba, jak wszystkie inne zresztą. <3 Ale no... Nie jestem fanką Taylor i Nicka, zdecydowanie wolałabym Niley! *.* Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, kochana. <3 :*
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wszystko pod kontrolą :D
UsuńWow to jest... Cudowne. Kochanie uwielbiam Cie tyle emocji, czytałam na jednym wydechu :* Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńAż mnie zatkało. Rozdział jest po prostu cudowny! Tak cudownie opisujesz uczucia i wydarzenia. Bardzo Ci tego zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się ułoży i Nick będzie szczęśliwy bez różnicy czy zapewni mu to Taylor, Miley czy ktoś inny.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, Morgos <3
uwielbiam każdego bloga którego kiedykolwiek pisałaś. ale tak jakoś nigdy nie napisałam komentarza, chyba z lenistwa. ale chcę, żebyś wiedziała, ze jesteś genialna i czekam na każdy rozdział, sprawdzam stronę po kilka razy nawet dziennie!
OdpowiedzUsuń