Mogłem sobie wmawiać, że to nic dla mnie nie
znaczyło, ale to okazałoby się kłamstwem. Mogłem łudzić się, że wszystko jakoś
się ułoży, ale sam nie potrafiłem w to uwierzyć. Przez ostatnie dni czułem, że
się duszę. Jakby coś niewidocznego zaciskało się na moim gardle i nie pozwalało
oddychać. Za każdym razem z tym walczyłem, ale w środku swojego ciała, tam,
gdzie powinno znajdować się serce, czułem pustkę. Całe moje ciało tkwiło w
czyimś martwym uścisku, z którego nie do końca potrafiłem się wyplątać. Właściwie,
nie wiedziałem też, jak to zrobić.
Starałem się normalnie funkcjonować, ale nie mogłem
powstrzymać myśli, które dryfowały ku brunetce, którą kilka dni temu trzymałem
w ramionach. Zamykając oczy, widziałem ją, kiedy stoi ze mną na plaży, z
rozwianymi włosami i zaczerwienionymi policzkami. W uszach wciąż dźwięczał mi
jej słodki śmiech. Nic nie mogłem poradzić na to, że nieważne co robiłem i o
czym myślałem, zawsze to wszystko sprowadzało się do niej. Do dziewczyny, którą
raz pokochałem, i którą kocham nadal.
Ociężale podniosłem się z łóżka i przetarłem zmęczone
oczy. Kolejną noc ledwo co zmrużyłem oczy i byłem już tym wykończony.
Spojrzałem na zegarek, było krótko po 8. Napiłem się wody, ubrałem koszulkę,
spodnie i buty do biegania, po czym cicho wymknąłem się z domu, przekonany, że
rodzice jeszcze śpią. Włożyłem słuchawki do uszu i pogłośniłem muzykę na maksa,
po czym z szybkiego marszu przeszedłem do truchtu.
- Stary, nie wiem, co robić. – podsumowałem, kozłując
pomarańczową piłką po swojej prawej stronie. – Czuję się, jakby coś trzymało
mnie w dłoni i zaciskało pięść coraz mocniej z każdą jebaną minutą kolejnego
dnia.
- Nick, musisz
wyluzować. – stwierdził, wytrącając mi piłkę z dłoni. – To cię wykończy, jeśli
tego nie zrobisz.
- Marsh, dobrze wiesz,
że to nie jest takie łatwe. – dodałem, przejmując piłkę, obróciłem się kilka
razy i rzuciłem nią do kosza. – Potrzebuję jej. – pochyliłem się i oparłem
dłonie na kolanach. Marshall obrócił się i poklepał mnie po plecach.
- Więc prześpij się z
nią. – mruknął, odsunął się i z miejsca rzucił do kosza. – Słyszałem, że po
całym tym pilatesie jest… Gibka. – poruszał brwiami w górę i dół jak bohater
jakiejś bajki.
- Oszalałeś? Oboje
kogoś mamy, ja… Nie mógłbym zrobić tego Taylor, ani nawet jemu.
- Ale on tobie mógł? –
zapytał z podniesioną brwią. Westchnąłem i pokręciłem głową, nagle poczułem się
bardziej zmęczony, niż kiedykolwiek, a miałem spotkać się jeszcze z Miley.
- Muszę się zbierać. –
zmieniłem temat i wrzuciłem wszystkie swoje rzeczy do torby, którą przewiesiłem
przez ramię. Zatrzymałem się jednak kilka kroków dalej. – Ja nie umiem ranić,
Marshall. – rzuciłem przez ramię.
Zatrzymałem samochód pod jej domem równo o
piętnastej. Wykonałem kilka wdechów i wydechów, po czym odchyliłem głowę i
oparłem ją o zagłówek. Czułem się wykończony, bez energii, zupełnie jakbym był
wyprany z jakichkolwiek emocji. Pokręciłem jednak głową i wysiadłem, a z
tylnego siedzenia zabrałem gitarę. Odwróciłem się, czując, że ktoś na mnie
patrzy i uśmiech sam rozkwitł na mojej twarzy, kiedy zauważyłem ją stojącą w
drzwiach. Uśmiechała się lekko i wyglądała naprawdę dobrze. Promieniała.
- Cześć. – rzuciłem,
składając pocałunek na jej policzku.
- Hej. – złapała mnie
za rękę i wprowadziła do domu. – Chcę ci kogoś przedstawić.
Zmarszczyłem brwi. Czy
my czasem nie mieliśmy pisać? Zdezorientowany podążałem jej krokami do salonu,
aż stanąłem w miejscu, widząc go stojącego przy oknie. Muszę przyznać, był
ogromny i biła od niego pewna aura, sam nie wiem, czym do końca była. Widziałem
go wcześniej, ale nie z bliska i sam nie wiem, ale chyba nie chciałem go
poznać.
Stanąłem pewniej na nogach i czekałem, aż się
odwróci. Serio, czułem się jakbym był w filmie i czekał w napięciu na
najważniejsze zdanie, które przesądzi o reszcie fabuły.
- Miło mi cię poznać. –
przemówił w końcu, nawet nie zauważyłem, kiedy przysunął się i wyciągnął rękę w
moim kierunku. – Liam.
- Nick. – potrząsnąłem
pewnie jego ręką i zacisnąłem usta. Czułem, że moje serce bije mocniej, chyba
denerwowała mnie jego obecność tutaj.
- Z przyjemnością bym
został, ale spieszę się na plan. – odetchnąłem z ulgą. – Mam nadzieję, że
wkrótce znów się poznamy. – uśmiechnął się i obrócił na pięcie po czym objął
Miley i wpił się zachłannie w jej usta. Nie odrywał jednak wzroku ode mnie,
wręcz przeciwnie, to ja obróciłem głowę, by tego nie oglądać. To jasne, że
zaznacza swoje terytorium, jest jak pies sikający na swoim ogródku. Prędzej,
czy później i tak wejdzie w swoje własne kałuże.
Mój nastrój ponownie się zmienił, byłem przygnębiony
i wściekły jednocześnie.
Odkąd drzwi za Hemsworthem zamknęły się i przeszliśmy
do salonu, usiadłem na kanapie i ani razu nie otworzyłem ust. Po prostu
wgapiałem się w stół, nie wiedząc co powiedzieć. Zostawić to i przejść do
piosenki? Nie potrafiłem tego zrobić. Zawiesiłem głowę na ramionach i
westchnąłem. Spojrzałem na nią kątem oka.
- Chyba powinienem się
zbierać.
- Hę? – szepnęła
odrywając wzrok od ściany i spojrzała na mnie. – Dlaczego? Nie chcesz już
pisać?
- Nie. – pokręciłem
głową. – Muszę iść. – odpowiedziałem z pewnością w głosie i siłą woli
podniosłem się z kanapy, tak naprawdę chciałem zostać przy niej, nieważne co.
- Dlaczego? – pytaniem
zatrzymała mnie, kiedy stałem już w przejściu. Zamknąłem oczy i zacisnąłem
dłonie z taką siłą, jakiej nigdy bym w to nie włożył.
- Bo to boli. Nie
rozumiesz jak bardzo mnie to niszczy każdego dnia. Ty siedzisz tu i jesteś cała
w skowronkach, a ja jestem kilka ulic dalej i jestem załamany, cholernie zły i
wściekły. I bezradny. Bo pomimo wszystkiego co czuję, wiem, że go kochasz i nie
potrafię tego zmienić. Zostawiłaś po sobie dziurę w moim sercu, a teraz
zachowujesz się jakbyśmy nigdy dla siebie nic nie znaczyli. Ja tak nie
potrafię, Miley. Zawsze będziesz coś dla mnie znaczyła. A to coś, to bardzo dużo.
– zacisnąłem szczękę, czułem, że i tak powiedziałem już za dużo. Powinienem
wyjść, ale coś trzymało mnie w miejscu i nie pozwalało się ruszyć.
- Myślisz, że mnie to
nie boli, Nick? – zapytała cicho. Wiedziałem, że prawdopodobnie zaraz się
rozpłacze, ale powstrzymywałem się od tego, by do niej podejść. Wybaczyłbym jej
wtedy wszystko, a teraz nie mogę. Nie mogę tego zrobić. – Szczęście może być tylko
pozorne, Nicky. Może ci się wydawać, że ze mną wszystko porządku, ale to tylko
pozory. Widziałeś mnie i Liama, ale nie wiesz, jak między nami jest, kiedy on
wraca do domu z planu. Kiedy spóźnia się na umówione spotkania, albo w ogóle
nie przychodzi, nawet mnie o tym nie informując…
- I po co o tym mówisz?
Ma mi być przykro? Mam ci współczuć? Tego właśnie chcesz?
- Nie, chcę ci
powiedzieć, że mnie też to przytłacza, to wszystko…
- Moja miłość do ciebie
cię przytłacza? Naprawdę to powiedziałaś? – byłem wściekły, obróciłem się w jej
stronę i czułem, jak moje serce bije mocniej, a ciało drży. – W takim razie
przepraszam. Przepraszam, że pokochałem cię dwa lata temu i nie mogę o tym
zapomnieć. Przepraszam, że dla mnie zawsze istniałaś tylko ty. Przepraszam, że
przynosiłem ci kwiaty i robiłem wszystko, żebyś czuła się przy mnie bezpieczna.
Przepraszam, że znosiłem twoje humorki i zawsze byłem przy tobie, kiedy tego
potrzebowałaś. Przepraszam, że kochałem cię tydzień temu, wczoraj i
przepraszam, że kocham cię także w tej chwili i prawdopodobnie kiedy stąd
wyjdę, będę kochał cię nadal. I co najważniejsze, przepraszam za to, co zrobię
zaraz. – złapałem w dłonie jej drobną twarz i przycisnąłem swoje usta do jej.
Złapałem dłonią jej głowę i przybliżyłem ją do siebie, drugą rękę pozostawiając
na talii. Powiodła rękoma po moich ramionach i zaplotła je z tyłu mojej szyi.
Już zapomniałem, jak słodko smakują jej usta. Wiedziałem, że prawdopodobnie to
nasz ostatni raz, dlatego nie pozwalałem jaj odsunąć się choćby na centymetr.
Potrzebowałem jej całym sobą, w tej chwili to wszystko, co miałem. Poczułem, że
drży, więc odsunąłem się i spojrzałem na nią. W jej oczach widziałem tylko ból,
nic więcej. Te piękne, niebieskie oczy, które kiedyś wpatrywały się we mnie ze
wszystkim co najlepsze, teraz były wypełnione tylko bólem.
- Przykro mi. –
szepnąłem zanim wypuściłem ją z ramion. Odwróciłem się i wyszedłem, nie
spojrzałem na nią ani razu więcej, ani nie obejrzałem się przez ramię. Po
prostu wsiadłem do samochodu i odjechałem. Zgaduję, że nie napiszemy już razem
piosenki.
Sam nie wiem,
jak dotarłem do domu. Czułem się, jakbym błądził we śnie. Zamknąłem drzwi,
minąłem Joe i Kevina, wściekle wciskających guziki na padzie od konsoli,
przeczytałem kartkę od rodziców – wyjechali na weekend z Frankim, i zamknąłem
drzwi od swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i oddychałem ciężko. Zamykałem i
otwierałem oczy raz za razem. Przypominałem sobie wszystkie te chwile, które
razem spędziliśmy i mimowolnie zacisnąłem mocniej usta. Chciałem krzyczeć i
płakać jednocześnie. W końcu nie mogłem złapać oddechu.
Odsunąłem prezent dla Taylor i spojrzałem na komórkę.
Szykowałem się, żeby wyjść na miasto z Marshallem i paroma innymi znajomymi,
napisałem więc do Tay, w odpowiedzi dostałem jednak tylko krótkie „Jestem
zajęta”. Wzruszyłem ramionami. Pewnie robi ostatnie poprawki przed swoimi
jutrzejszymi urodzinami.
Wyszedłem przed dom w chwili, gdy taksówka się przed
nim zatrzymała. Podałem adres klubu i wygodnie rozsiadłem się na siedzeniu,
oczami śledziłem światła latarni, które mijaliśmy. Myślami byłem daleko.
Klub był przeładowany zarówno zwykłymi ludźmi, jak i
gwiazdami. Ale czemu się dziwić, w końcu piątek, w weekend nie szykuje się
żadna gala ani impreza, każdy chce w końcu odpocząć. Przywitałem się z paroma
znajomymi z branży i ruszyłem do strefy zamkniętej, to tam zazwyczaj
spędzaliśmy czas.
Chłopaki już raczyli się drinkami i shotami, ja tylko
tępo rozglądałem się dookoła. Nie wiem, po co tu przyszedłem, powinienem był
siedzieć w domu.
- Wyluzuj. – usłyszałem
nad uchem i przekręciłem głowę, spoglądając na Marshalla.
- Nie mogę. – wywrócił oczami.
- Ta baba wpędzi cię do
grobu. – westchnął. – Spójrz jakie śliczne dziewczyny są dookoła, dlaczego
przejmujesz się tylko tą jedną, kiedy naokoło jest ich tyle?
- Bo tylko tą jedną
kocham.
- Taa, rozumiem, ale
rozejrzyj się. Nikt nie każe ci pieprzyć każdej, która tu stoi, ale możesz się
trochę pobawić. – poklepał mnie po ramieniu. Ma rację, czas na zabawę,
wychyliłem pierwszy kieliszek wódki.
Muzyka była głośna, emocje tańczyły na mojej twarzy i
ciele, a nieznajoma dziewczyna ocierała się o mnie. Mimowolnie odchyliłem głowę
i dłońmi jeździłem po jej plecach, nisko nad pośladkami. Nie myślałem o niczym,
ani o nikim, dopóki zza wpół przymkniętych powiek nie zobaczyłem jej. Białe
spodnie przyciskały się do jej pośladków, a świecąca bluzka ściskała jej piersi
ze sobą. Jak zwykle włosy otaczały całe jej drobne ramiona.
Zauważyła mnie.
Nie odwróciłem wzroku.
Patrzyłem i zbliżałem się do niej powolnymi krokami.
Biały dym rozstał rozpuszczony po całym klubie, gwarantując nam trochę
prywatności. Przyciągnąłem ją do siebie, zapominając o całym tym gównie, które
wydarzyło się wcześniej. Prawdopodobnie jutro nie będę pamiętał tej chwili
przez alkohol, który w siebie wlałem, ale liczy się teraz.
Odwróciła się do mnie plecami i zaczęła się ruszać.
Jest jeszcze piękniejsza niż zwykle. Odgarnąłem włosy z jej szyi i zauważyłem,
jak dreszcze przebiegają po jej nagich ramionach. Zbliżyłem się i odcisnąłem
usta na jej szyi. Naprężyła się, a ja położyłem dłonie na jej nagim brzuchu i przyciągnąłem
ją bliżej siebie. Wiem, że to złe, ale nie potrafiłem się oprzeć. Każda komórka
mojego ciała jej potrzebowała. Dosłownie, każda.
***
Trochę to trwało, ale moja wena się zbuntowała... W następnym rozdziale planuję punkt kulminacyjny opowiadania i mam nadzieję, że napiszę go w miarę szybko. Już sama nie mogę się doczekać :)
Rozdział świetny ,bardzo mi się podoba czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńNiley, Niley, Niley! <3 <3 <3 O tak, jestem jak najbardziej za i bardzo mi się podoba, haha. :D Czekam niecierpliwie na kolejny!!! :3
OdpowiedzUsuńSwieny kochanie, uwielbiam jak piszesz o uczucich wewnątrz człowieka jest to tak prawdziwe <3 Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńJejku wspanialy ! Niley *,* Uwielbiam twoje opowiadania . Czelam na nn
OdpowiedzUsuńWow. Cudowny, nieźle to komplikujesz ale to jest świetne :D weny kochana
OdpowiedzUsuńEm
Przed chwilą otworzyłam bloga i zaczęłam czytać rozdział XV i powiem, że zaskoczyłaś mnie.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie czytuje blogów o sławach, więc, gdy zobaczyłam dobrze mi znane imiona, to pomyślałam "o nie, nie, nie będę tego czytać". Jednak Twój styl pisania mnie urzekł. Serio, piszesz wspaniale! W sieci jest mnóstwo blogów, ale nie wiele osób wie co chce napisać, jak chce to zrobić no i ma talent, i warsztat - te wszystkie elementy Ty masz.
Dobra, biorę się do czytania od początku!
Buziaki, Raven
http://ponad-czasem-raven.blogspot.com/ Zapraszam!
Wspanialy !
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga. Pisz szybko kolejny :)
Zaczęłam wczoraj czytać Twojego bloga. Jest boski dziewczyno! Nigdy jeszcze takiego nie czytałam. Z każdym rozdziałem co raz bardziej wcielam się w Twoje postacie i ich uczucia. Nie kończ nigdy pisać, masz wieki talent! Twoja Nowa fanka :d
OdpowiedzUsuń